Większość z nas biorąc kredyt ze współmałżonkiem nie zastawia się co się z nim stanie w przypadku rozwodu, bo i niby po co. Dopiero potem okazuje się, że problemy mogą się dopiero zacząć….
Dokonując podziału majątku przedmiotowa nieruchomość będąca wtedy już tematem problematycznym przypadnie prawdopodobnie jednemu z małżonków. Nie zmienia to faktu, że oboje nadal są kredytobiorcami.
Rozwiązań tej sytuacji jest kilka, ale chyba najprostszym i najbezpieczniejszym dla każdej ze stron jest sprzedaż nieruchomości za obopólną zgodą. Wtedy też przy sprzedaży najprawdopodobniej zostanie w całości spłacony zostaje kredyt i nic nie będzie trzeba do niego dopłacać. Przysłowiowo będzie wtedy wilk syty i owca cała…
Kolejnym rozwiązaniem może być pozostawienie nieruchomości dla dziecka i wspólne, dalsze spłacanie kredytu po połowie. Być może uda się wtedy wynająć nieruchomość również z tych środków dopłacać do rat. Wiadomo nie zawsze jest to jednak możliwe.
Czasami zdarza się tak, że nieruchomość pozostanie w posiadaniu jednego z małżonków i wtedy też problem robi się większy. Bo co się stanie w przypadku kiedy druga strona np. straci pracę i nie będzie jej stać na spłatę kredytu? W tym wypadku niestety pomimo rozwodu przed bankiem oboje byli już małżonkowie odpowiadać będą solidarnie.
Niezależnie od naszej sytuacji materialnej najlepszym rozwiązaniem będzie po prostu dogadanie się za porozumieniem stron. W innym wydaniu możemy szarpać się w sądach latami wytykając sobie ile kto dał i na co, a kredyt i tak trzeba spłacać dalej….